Weganin, który zmierzy się z morderczym ultramanem - poznajcie StrąkMana

W ciągu trzech dni ultramana zawodnicy pokonują 10 km wpław i 420 km na rowerze i podwójny maraton. Adam Sułowski w liście do organizatorów napisał, że nie ma tak dużego doświadczenia jak inni, ale jeśli go zaproszą do Walii, to "skopie parę tyłków", bo ma zajawkę na triathlon, nigdy się nie poddaje i jest weganinem. "You are welcome" - odpisali.

Adam Sułowski ma 27 lat, jest magistrem zarządzania i weganinem. Prowadzi sklep z wegańską żywnością, organizuje też ekstremalny bieg Hunt Run - Polowanie na biegaczy. Pisze blog o jedzeniu, o sporcie, o życiu.

6 września czeka go start w zawodach ultraman w Walii. Pierwszego dnia przepłynie 10 km i przejedzie 144,8 km na rowerze, drugiego dnia znów rower - 276 km, a ostatniego pobiegnie podwójny maraton. Organizatorzy zapraszają najlepszych amatorów i zawodowców. Startują tam ludzie, którzy mają za sobą Maraton Piasków , bieg Badwater przez Dolinę Śmierci czy Ironmana na Hawajach.

Jeśli dobrze pójdzie mu w zawodach Ultraman, zakwalifikuje się na mistrzostwa świata, które co roku odbywają na Hawajach. Dlatego codziennie wstaje o 5.30 i trenuje - codziennie dwa razy po dwie godziny. Do tej pory w imprezie tej rangi wystartował tylko jeden Polak, legenda triathlonu Jerzy Górski, mistrz świata Double Ironman (7,6 km pływania, 360 km na rowerze i podwójny maraton).

StrąkMan - tak Adama nazywają znajomi - na razie przebiegł maraton, zrobił Ironmana (3,8 km pływania, 180 km na rowerze i maraton).

Po co to w ogóle robisz?

Po prostu lubię wyzwania i lubię trenować. Traktuję to jak przygodę. To jest wszystko po trochu, bo udowadnianie sobie czegoś, spełnianie marzeń, przełamywanie barier. Lubię też obserwować, jak wzmacnia się moje ciało i może coraz więcej. No i trening to dobra odskocznia od codzienności. Kręci mnie to, o czym ludzie myślą, że jest niemożliwe, nieosiągalne. Bo są niekonsekwentni.

Nie uważam, żebym robił coś nadzwyczajnego. Po prostu mniej bawi mnie bieganie na krótkim dystansie - wtedy jestem bardzo słaby i szybko się męczę. W biegach na 10 km zastanawiam się czasem, czy nie zejść z trasy. Zabija mnie intensywność.

Jesteś profesjonalnym sportowcem?

Czuję się zupełnym amatorem i zawsze nim zostanę. Fajnie by było być mocnym amatorem, ale w tym sporcie to wymaga ogromnego poświęcenia. Robię tyle, ile mogę, dobrze się odżywiam i staram się tym cieszyć. Dobrze jest czuć się zdrowo i mieć siłę.

Co to za pomysł, żeby przy takim wysiłku nie jeść mięsa?

Jestem weganinem od 30 czerwca 2012 roku. Dzięki temu bardziej czuję swój organizm. Teraz już np. wiem, że nie mógłbym wypić kawy, bo miałbym gonitwę myśli i gadałbym jak nakręcony, a to nienaturalne. Jeśli chodzi o etykę, to po pewnym czasie zacząłem na to zwracać uwagę. To znaczy nie ganiam nikogo i nikomu nie narzucam swojej "religii".

Skąd masz siły, skoro nie jesz mięsa?

To mit, że tylko mięso daje nam kopa. Mnie energię dają np. rośliny strączkowe. Trzeba oczywiście uważać, żeby nie przesadzić, bo dodawanie strączków do każdego posiłku nie jest zbyt zdrowe.

A ile posiłków zjadasz w ciągu doby?

Pięć-osiem.

Jesz osiem razy w ciągu dnia?! O której wstajesz?

O 5.30, ale chcę, żeby była to 4.30, żeby podnieść produktywność dnia. Staram się spać sześć-osiem godzin. Rano jem owoce, idę na trening, pływam godzinę. Wracam, jem np. kaszę jaglaną z owocami, orzechami, słonecznikiem, nasionami, pestkami, żeby doładować się jak najbardziej minerałami. Wszędzie poruszam się piechotą lub rowerem. Później mam różne zajęcia, pracę. Trenuję zazwyczaj dwa razy dziennie i robię albo dwa lekkie i długie treningi, albo dwa mocne i krótkie. Nie wyobrażam sobie dnia bez dwugodzinnego treningu.

Cały czas mam przy sobie coś do jedzenia. Jeśli nie są to ciastka czy batony, które sam sobie zrobię, to na mieście jako weganin nie mam co jeść. Zamawiam same dodatki, na przykład kaszę gryczaną, bo staram się jeść bezglutenowo, i porcję surówek. To zabawne, bo ludzie patrzą na mnie jak na biedaka. Zawsze noszę ze sobą orzechy i dosypuję sobie do jedzenia. Mam przy sobie mnóstwo jabłek.

Zawsze też staram się wpleść trening w ciągu dnia, jeśli jest ładna pogoda, żeby skorzystać ze słońca. A kiedy jest zima, to zaraz po wstaniu z łóżka idę na balkon, żeby ponacierać się śniegiem. Można się od razu obudzić: pajacyki, pompki, przysiady podskoki i nacieranie śniegiem. Naprawdę fajnie. W łóżku staram się być najpóźniej o 23. Dla relaksu czytam książkę.

Ile masz treningów w tygodniu?

Koło 10. Ale nie trenuję jedynie trzech dyscyplin triathlonowych. Wygląda to mniej więcej tak: pięć-osiem godzin rower, bieganie do pięciu godzin, pływanie trzy godziny, siłownia półtorej godziny dwa razy, joga jedna godzina; rozciągania nie liczę, bo rozciągam się przy każdej okazji. Joga pomaga mi skupić się na ciele i działaniu.

Trening siłowy z kolei buduje wytrzymałość. W tym roku zacząłem trenować dwa razy w tygodniu. Rok temu robiłem to tylko raz, potem w sezonie nie ćwiczyłem i to był błąd, bo bardzo spadała mi masa mięśniowa i traciłem bardzo dużo siły. Potem poszedłem na siłownię i czułem się jak dętka. Zawsze byłem przyzwyczajony, że dźwigam duże ciężary, a jak przyszedłem, to byłem tak słaby, że głowa boli. Na szczęście mam taki organizm, że siła bardzo szybko wraca. Siłownia w triathlonie jest ważna, wielu ultramaratończyków zwraca na to uwagę.

Ostatnio liczyłem, że do Ultramana zostało mi ponad 30 tygodni treningów. Chciałbym w najcięższym etapie treningowym tygodniowo biegać 80 km, 20 pływać i robić ponad 300 na rowerze. Przed samymi zawodami będę robił krótsze i bardziej intensywne treningi. Dojdą też bardziej szybkościowe, bo chciałbym wystartować w Gdyni na połówce Ironmana.

Jak twoja rodzina zareagowała na pomysł zrobienia ultramana?

Na początku był wielki opór. Pytali, czym się będę zajmował. Moja dziewczyna uważała, że będę tylko trenował. A to przecież jest kwestia ułożenia sobie dnia. Jak wstajesz wcześnie , to masz czas na wszystko i jesteś też wśród ludzi.. Czułem się trochę jak Rocky. Jego żona nie chciała, żeby wracał na ring i ciągle trenował. U mnie było podobnie. Ale tak jak w filmie - przyzwyczaili się.

Czyli jesteś typem samotnika.

Do tej pory trenowałem sam. Teraz chciałbym trochę to zmienić. Jest taki jeden ultrakolarz, który chce przejechać przez Amerykę - 4800 km non stop. Spotkałem się z nim i doradził mi, żebym trenował z grupami kolarskimi. Chociaż ja nie do końca lubię te grupy, bo one spotykają się o 10 rano. Dla mnie dzień już jest w plecy. Jak sobie wstanę o 5 i pokręcę pięć godzin, to o 10 mam już z głowy. A tak zacząć o 10, skończyć o 15, to cały dzień mi się rozjeżdża.

Bolą cię nogi?

Muszą boleć, ale da się to znieść. Chodzi o to, żeby być maksymalnie skupionym na tym, co jest do zrobienia. Cały czas trzeba myśleć, po co się to robi. Nie może być tak, że wychodzę z domu, przebiegam 17 czy 20 km i mówię sobie: był trening i OK. Instruktorka jogi nauczyła mnie, żeby przed każdym treningiem mieć jakąś intencję. Wychodzić i myśleć, że "jestem tu dlatego, że...". To się świetnie sprawdza. Dobre są też techniki medytacyjne.

Przy diecie wegańskiej trudniej jest dostarczyć organizmowi białko. Skąd je bierzesz?

To kwestia jedzenia odpowiednich produktów. Białko to 15-17 proc. mojego jedzenia, węglowodanów jest więcej, bo 65 proc., a reszta to tłuszcze. Wychodzi, że jest to normalna, zbilansowana dieta zdrowego człowieka Kalorii też nie liczę. Rano jem bezglutenowe płatki owsiane, 100 g płatków ma 10 g białka. Jem też bogatą w białko fasolę. Dużo osób nie wie, że na przykład 100 g brokuła zawiera 5 g białka. Warzywa mają dużo białka, a mało kto o tym wie. Jem też spirulinę i chlorellę, czyli algi morskie, które zawierają 50 proc. białka wysokiej jakości. Jest ono podobne do zwierzęcego, a to z kolei jest tak dobre, bo zbliżone do ludzkiego. Owoce goi mają pełen profil aminokwasów. Jak dodam je rano do kaszy jaglanej czy zjem w ciągu dnia, to nie ma problemu, żeby dostarczyć ciału odpowiednią ilość białka.

Nie masz problemu z kontrolowaniem wagi?

W zeszłym roku zawaliłem sprawę, bo spadłem do 66 kg. Teraz jestem na takim etapie, że potrafię to kontrolować, wiem co i kiedy zjeść. Dziś ważę 70 kg.

Co będziesz jadł podczas zawodów?

Potrzebuję dużo minerałów, dlatego niezbędne są cynamon, imbir, kardamon, kakao; batony z daktyli, banany, orzechy. Lekkie, fajne. Wystarczy mocno zmielić, zmieszać z miodem, nektarem z agawy lub syropem klonowym. Można zrobić z tego żel. Daktyle i figi dają czystą energię. Spróbuję też gotowanych ziemniaków.

Jeśli chodzi o picie, to zawsze miałem problemy z żołądkiem. Jak biegłem Orlen Marathon, to zwymiotowałem na 30. km od izotoników. Pobiegłem życiówkę, a gdyby nie przymusowy postój, byłoby jeszcze lepiej. Już ich nie piję. Będę pił wodę z solą, miodem, cytryną i pomarańczą. Na rowerze będę jadł też kanapki.

Co chcesz osiągnąć w ultramanie?

Kiedyś myślałem, że jadę po zwycięstwo. Później pojawiły się problemy z łydką i zweryfikowałem plany. Jadę zrobić, co się da.

Copyright © Agora SA